Papierosy

Sylwek miał kruczoczarne włosy i dziewczyny za nim szalały a tak przynajmniej mi się wydawało. Powiem więcej - wydawało mi się, że szaleją za nim dlatego że ma takie czarne włosy. Szampony już wtedy pod koniec lat pięćdziesiątych były koloryzujące i poprosiłem siostrę aby mi te moje włosy podczerniła. Radości było co nie miara ale to nie ja się cieszyłem tylko siostra z dowcipu że szampon mi rozjaśniający dała. Hm - jaki to dowcip? Jak ja miałem przychylność koleżanek zdobyć z jasnymi włosami? Wchodzenie w życie usłane jest pułapkami.

Po latach w telewizji Kaszpirowski w telewizji różne czary mary wyczyniał i był taki program z nim w którym widzowie mieli się skupić i czegoś zapragnąć i to miało się spełnić. Czego tu można dla siebie pragnąć? Nic mi nie przychodziło do głowy ale nagle błysk - może te włosy moje mogłyby być czarne?
Nie minął rok jak znajomi pytają mi się czym ja te swoje włosy poczerniłem. Niczym. To dlaczego masz takie czarne? Mam? A to ciekawe ale o tym Kaszpirowskim to ja nic nie mówiłem, nie przyznawałem się. Ciekawe, że o te czarne włosy to pytały panie - może jednak coś w tym Sylwka powodzeniu z tym włosami było?

Sylwek miał starszego brata i ten brat długo zwlekał aż w końcu zdecydował się na ślub i wesele było w domu. U Sylwka w domu na Łochowskiej /Wołomińskiej?/. Sylwek chodził między gośćmi i co któryś nieopacznie zostawił gdzieś paczkę papierosów to ją chował. Przyniósł do szkoły chyba z pięć rozpoczętych paczek papierosów, różnych oczywiście.

Po lekcjach poszliśmy całą paczką za wały co to były na końcu ulicy Kawęczyńskiej. Tam raczej nikt ani z rodziców ani z nauczycieli nie zaglądał. Nawet ulica tuż przy wałach miała odpowiednią nazwę - "Boruty". Tam chyba nikt nie zaglądał oprócz takich samych jak my. Zyskać za tym wałami to tylko swobodę można było a stracić dużo.

Swoboda to swoboda chyba w pięciu wypaliliśmy te sylwkowe papierosy a raczej nie paliliśmy wcześniej. Jak się papierosy skończyły wróciliśmy na Łomżynską gdzie akuratnie wesołe miasteczko się rozstawiło. Strzelnice karuzele i takie inne. Postrzelaliśmy, coś tam wygrałem no to poszliśmy na karuzelę.

I do domu - jakoś tak nas coś skierowało - każdy do swojego.

Następnego dnia w klasie brakowało pięciu "palaczy" - pochorowaliśmy się wszyscy.

Do dziś chyba żaden z nas nie pali. Nie było wtedy z nami Waldka Roguskiego i pewnie dlatego on jedyny w klasie wszedł w nałóg palenia a pluł i palił jak Savalas.

SJS
2015-05-04 20:31 3979

Komentarze

Ten materiał nie ma jeszcze komentarzy